#9 LUTY

Luty.

Styczeń był pełen wrażeń, nerwów, stresu oraz płaczu. Minął bardzo szybko jak jeden dzień. Zapowiadało się super - miałam  tyle pomysłów na nowy rok, chęci do mobilizacji i działania, ale z każdym dniem chciałam aby jak najszybciej się skończył, chciałam zasnąć i obudzić się w połowie lutego. Pragnęłam tego.

Początek nowego roku był dla mnie końcem pierwszego semestru.. bardzo chciałam zamknąć oczy i otworzyć je gdy to wszystko się skończy. Nie było dnia bez smutku czy radości połączonej z gniewem, nie było dnia bez płaczu czy kłótni z bliskimi, chodziłam zestresowana.
 Muszę stwierdzić, że był to bardzo emocjonalny miesiąc i bardzo się ciesze, że już się skończył. Nie chcę nawet go pamiętać.
 Teraz czekam na piękną wiosenną pogodę! Strasznie nie mogę się doczekać aż zdejmę te wszystkie grube zimowe ubrania!
***
Początek stycznia nie zapowiadał się źle, dopiero z każdym dniem pojawiały się sytuacje, które sprawiały, że bardziej chodziłam poddenerwowana i brakowało mi czasu na wszystko, dosłownie na wszystko. Powoli brakowało mi sił do działania, poddawałam się.
W połowie stycznia gdy zaczęły się przygotowania do zaliczeń, ostatnie kolokwia no i długo wyczekiwana sesja dopadła mnie migrena.. Tydzień ze stycznia miałam wyjęty z życiorysu. Do codziennych spraw, do codziennego grafiku doszły rzeczy na które i tak już nie było czasu czyli chodzenie po lekarzach, naprawdę bomba!

 
Okej, przetrwałam migrenę kilka dni przed egzaminami ( uwierzcie bardzo trudno znoszę takie sytuacje gdzie chcę wypaść jak najlepiej ) dopadła mnie grypa, wtedy to już depresja szła z tą chorobą w parze. Super sobie myślę, wspaniale jeszcze tego mi brakowało..
Wtedy już się poddałam i wszystko było mi obojętne.
Dlatego głownie przez to mam jeszcze przed sobą dwa egzaminy do zaliczenia na luty, ale to już jest kropla w morzu. W sumie cieszę się, że tylko dwa.


 Nie ukrywam, że koniec stycznia był dla mnie najgorszy.. Powiem tylko tyle, że śpieszcie się kochać ludzi, bo szybko odchodzą. Dzisiaj jesteś jutro już Cie nie ma.

W styczniu straciłam totalny zapał i mobilizacje do robienia czegokolwiek co uwielbiam na chwilę obecną robić, książki zeszły totalnie na drugi plan, już w sumie nie pamiętam kiedy trzymałam książkę w swoich łapkach aby ją czytać, o reszcie już nie będę mówić, bo sytuacja wyglądała podobnie. Porażka..

Z wielu sytuacji, które się wydarzyły w styczniu musiałam swoje postanowienia przenieść na luty, dlatego też nie mogłam doczekać się drugiego miesiąca w roku aby pozamykać kilka spraw w swoim życiu i wziąć się za motywacje do działania!

Luty rozpoczęłam od totalnego wyczyszczenia mózgu, wyjechałam razem z M. Cisza, spokój nic nie zakrzątało mojej głowy. Tylko ja i osoba, która sprawia, że chce mi się codzienne wstać z łóżka, która sprawia, że cieszę się z najmniejszych rzeczy w moim życiu. Cztery dni minęły jak cztery godziny, ale było warto i choć czuje lekki niedosyt to wróciłam do domu z nową energia do działania! 
W mojej głowie pojawiło się mnóstwo nowych pomysłów na życie!
Zamykam okropny rozdział "styczeń" i otwieram nowy, który mam nadzieję, że będzie odwrotnością poprzedniego miesiąca! Jest już kilka wydarzeń, których nie mogę się doczekać. 
Będę próbowała jeszcze lepiej zaplanować sobie czas aby mieć go więcej na rzeczy, które zaniedbałam.
 Doszłam do wniosku, że to luty będzie moim początkiem 2018 roku. 

Do zobaczenia wkrótce! 





Komentarze

Popularne posty